poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 4


'Ściany mają uszy'

*następny dzień*
Perspektywa Ali
     Był piątek, godzina 6.00. Jak zwykle, mój niezawodny budzik obudził mnie o tej godzinie. Wstałam z łóżka, wzięłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki się umyć, nałożyć na siebie wybrane ubrania i zrobić delikatny makijaż.
     W niecałe piętnaście minut byłam gotowa.
 Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie - kanapkę z szynką. Po skończonym posiłku włożyłam talerz do zmywarki i poszłam się zapakować do szkoły. 
     Była właśnie 6.30. Ubierałam na siebie kurtkę, gdy po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 
-To pewnie Adam - pomyślałam i spojrzałam przez wizjer. Nie pomyliłam się - był to właśnie on. Otworzyłam mu drzwi.
-Cześć - powiedział, ukazując rząd białych zębów - gotowa?
- Tak, tak - pośpiesznie powiedziałam, wchodząc do swojego pokoju - tylko wezmę plecak i możemy iść.
     W mniej niż minutę znów stałam przed chłopakiem i razem wyszliśmy z mieszkania. Na klatce schodowej zamknęłam tylko drzwi i pokierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Pięć minut później przyjechał autobus, którym pokierowaliśmy się w stronę szkoły.
*****
     Pierwszą lekcją był angielski. Bardzo lubiłam ten przedmiot. Usiadłam pod klasą i czekałam na dzwonek. Kamil parę razy posłał mi złowrogie spojrzenie, ale się nim nie przejmowałam. 
    Niestety, była to 20-sto minutowa przerwa. Nie miałam zbytnio co robić. Nawet nie wiem kiedy, przyszła do mnie Patrycja.
-No hej - powiedziała brunetka, posyłając mi ciepły uśmiech.
-Cześć, Patrycja. - Odwzajemniłam gest.
-I jak było wczoraj w kinie z Adamem? - zaczęła ruszać śmiesznie brwiami, na co ja się zaśmiałam.
-Skąd wiesz, że byłam z nim w kinie?
-Ściany mają uszy, kochanie. - uśmiechnęła się słodko.
-Pff.. Nie no, naprawdę fajnie. Nie wiem, co mam jeszcze ci powiedzieć.
-No dobrze. A jak.. - Zrobiła pałze, rozejrzała się dookoła i zaczęła cicho mówić, wprost do mojego ucha - A jak sprawa z Kamilem? Już.. Już cię nie dręczy?
-Ehh.. Chciałabym.. - wyjęłam telefon z plecaka - patrz na to.
-Wysyła ci sms-y z pogróżkami?! - wytrzeszczyła oczy - mi się wydaję, że trzeba iść z tym na policję.
-Po pierwsze..- zaczęłam swój wywód- To by nic nie - ściszyłam głos o pół tonu i mówiłam dziewczynie na ucho - przecież jego ojciec jest tak bogaty i ma taki respekt w mieście, że policja całą tę sprawę by umorzyła, a on miałby kolejny powód, do dręczenia mnie. - Odsunęłam się od dziewczyny i mówiłam już normalnym tonem głosu - A po drugie to lepiej to zostawić. Jak odpuszczę to może mnie zostawi.
-W sumie to masz rację.
     W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Wreszcie. Pani Malinkiewicz szybko przyszła i otworzyła nam salę. Usiadłam, jak zwykle na angielskim, w trzeciej ławce w środkowym rzędzie. Po mojej prawej, usiadł Adam. Miło mi było, gdyż zazwyczaj na angielskim siedzę sama, bo Patrycja siedzi z Kasią, a Adam z Łukaszem. Co się stało, że dzisiaj usiedli osobno?
- Dobrze klaso..- zaczęła mówić pani Malinkiewicz po przeczytaniu listy - otwieramy książki na stronie 65 i czytamy tekst.
     Grzecznie wykonałam pół polecenia nauczycielki nauczycielki, (gdyż otworzyłam tylko książkę na wyznaczonej stronie) a następnie szturchnęłam chłopaka.
-Hmm? - mruknął brunet przechylając głowę tak, bym mówiła wprost do jego ucha.
-Pokłóciłeś się z Łukaszem? - zapytałam, mówiąc prosto z mostu o co mi chodzi.
-Nie. A czemu pytasz?
-Bo z nim nie usiadłeś..
-Nie chcę, żebyś teraz była sama.. - Chwycił moją dłoń i mocno ją ścisnął.
-Mhm - mruknęłam bez przekonania i zaczęłam czytać tekst.
*******
Do końca lekcji chłopak trzymał moją dłoń. Słodkie to było. No, ale cóż.. Nic co dobre, nie trwa wiecznie. Tak, jak moja 'przyjaźń' z Sarą. Nie odzywa się do mnie i namawia wszystkich przeciwko mojej osobie.. Ale ona w tej chwili to najmniejszy problem. Martwię się bardziej , że Kamil mimo wszystko nie da mi spokoju. To, co mówiłam Patrycji na przerwie to były bardziej moje błagania. Ale teraz nie mam zamiaru się nim smucić - w końcu dzisiaj piątek! I ostatnie cztery lekcje.. Mam nadzieję, że dam sobie jakoś radę.
******
Perspektywa Adama
Najgorsze cztery lekcje: chemia, fizyka, matematyka i biologia już za mną! Teraz mogę oficjalnie powiedzieć, że mamy weekend!
     Poszedłem do szatni po kurtkę i postanowiłem poczekać na Alę.
     W sumie to długo nie czekałem - gdy założyłem kurtkę, dziewczyna stała już obok mnie.
-To idziemy? - zapytała dziewczyna uśmiechając się. Ona się tak ślicznie uśmiechała..
-Jasne. - podszedłem do drzwi w celu otworzenia ich dla blondynki.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy - powiedziałem. - Ej.. Mam do ciebie pytanie..
-No to słucham.
-Miałabyś czas dziś wyjść? To znaczy wiesz, nic na siłę. Jak nie chcesz, to powiedz.
-Oj weź przestań. - lekko uderzyła mnie w ramię. - Jasne, że chcę. Powiedz tylko o której. - znów się uśmiechnęła. Kochałem chwilę, gdy się uśmiechała.
- To może o 16.30, co?
-Okej.
*******
     Była 14.35. Miałem jeszcze bardzo dużo czasu, ale mimo wszystko postanowiłem, że nie będę go marnował i od razu zacznę odrabiać lekcje.
     Nie minęło więcej niż sześćdziesiąt minut, a ja siedziałem przy biurku, dumny ze samego z siebie, że samodzielnie odrobiłem trudną pracę domową.
     Przyznaję. Czasami zdarza mi się korzystać z 'gotowców', ale to tylko i wyłącznie w sytuacjach awaryjnych.
     Zostało mi 70 minut. Postanowiłem, że wezmę prysznic. I tak nie miałem co ze sobą zrobić, a prysznic nigdy nie zaszkodzi.
   ******
     Minęło kolejne trzydzieści minut mojego cennego czasu. Z prostego działania matematycznego można wywnioskować, iż zostało mi czterdzieści minut. W tym czasie muszę zjeść, wyszykować się, zaplanować, co będziemy robili i wyjść z domu. W sumie to mogę obmyślić co będziemy robić, w czasie, gdy będę szedł po Alicję.
     Zacząłem od zjedzenia obiadu - klopsików z żurawiną i młodych ziemniaczków. Następnie poszedłem do swojego pokoju w celu znalezienia czegoś, w czym mógłbym się pokazać.
     Minęło najwyżej pięć minut, a ja byłem już całkowicie wyszykowany. Kompletnie nie wiem, jak to się stało - samo układanie włosów zajmowało mi 10 minut.
     Założyłem buty i kurtkę. Nie było na co czekać. Wyszedłem.
*****
     Blok, (a może bardziej apartamentowiec?) w którym mieszkała blondynka, mieścił się całkiem niedaleko mojego bloku. Droga zajęła mi dziesięć minut, więc i tak byłem przed czasem. Mimo wszystko postanowiłem, że wystukam na domofonie odpowiednią liczbę. Po chwili usłyszałem głos dziewczyny.
-Halo?
-Cześć, Ala. To ja.
-Okej, już ci otwieram.
     Sekundę później otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę mieszkania numer 47.
     Zapukałem do drzwi. Nie musiałem długo czekać, aż mi ktoś otworzy. 
     Blondynka wyglądała prześlicznie! Była ubrana w to.
-Cześć - powiedziała Ala, ślicznie się uśmiechając - No nie stój tak na klatce. Wchodź.
     Pociągnęła mnie za rękaw mojej bluzy. Moim oczom ukazał się spory, aczkolwiek skromny salon w kolorze jasnej żółci. 
-Napijesz się czegoś? - zapytała, wskazując na lodówkę.
-A co masz?
-Hmm.. Sok pomarańczowy, nektar jabłkowy, woda mineralna gazowana i niegazowana.
-To ja poproszę sok pomarańczowy.
-Okej - powiedziała, wyjmując kubek z szafki, a następnie nalała do niego wybrany przeze mnie napój.
-Więc.. - Zaczęła - Opowiedz mi trochę o tym, jak to jest być YouTuberem.
-Jestem nadal tym samym człowiekiem co byłem - powiedziałem, lekko się śmiejąc.
-No, ale chyba fajnie jest tak nagrywać, co?
     Rozmowa o YT trwała około piętnastu minut. Niezbyt lubiłem rozmawiać o tym, bo zawsze było mi głupio, ale z nią można było rozmawiać o tym normalnie. Tak jak o tym, co było dzisiaj na obiad.
****
     Na początku poszedłem z dziewczyną na stary rynek. Jakoś mało było dziś osób. Usiedliśmy na jedną z ławek. Zaczęliśmy rozmowę. Dziewczyna opowiedziała mi o całej tej sytuacji z Kamilem. Zawsze wiedziałem, że on może więcej. Jego ojciec ma wszędzie układy - na policję Ala nie ma poco iść.
     W pewnym momencie, na jednej z ławek ujrzałem dwie osoby - chłopaka i dziewczynę - którzy się całowali. Normalnie, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale ta sytuacja była szczególna. To był Kamil i jakaś dziewczyna. Nie Sara.
--------------------------
Cześć, wszystkim!
Witam was w pierwszym wakacyjnym rozdziale :))
No więc cóż.. Wyrażajcie swoje opinię w komentarzach! :)
Rozdział wydaje mi się, że jest dłuższy (piszę na telefonie. Nie polecam 2\10.) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ! 

Nowa zasada waszego życia. Mam nadzieję, że będziecie jej przestrzegać :)
Przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale wiecie.. Zakończenie roku, wesele (^^) (tak btw. wesele też 2\10, bo była jedna osoba w moim wieku.).
A teraz możecie zostawić komentarz, zezwalam (͡° ͜ʖ ͡°) 

   



6 komentarzy:

  1. Ponieważ usunęło mi komentarz i mam zły humor przejdźmy do kwestii nowej zasady twojego życia - poprawnego zapisu dialogów:
    1.
    - Rozwiążcie ją - rozkazał chłodnym tonem. Mężczyzna spojrzał na niego zdezorientowany, wskazując na mnie mieczem.
    Po pierwsze nie musisz wiedzeić o co chodzi, to jakieś nie wiadomo co, wyciągnęłam z dysku. Po drugie - uzupełnienie dialogowe (to pogrubione) jest z małej litery bo mówi o tym, że Erwin rozkazuje i jeśli postać coś szepcze, krzyczy, wzdycha, jęczy czy nie wiem co tam jeszcze - uzupełnieie małą literą.
    2.
    - To ta dziwka z Trostu... To ona? Ta dezerterka? Co on z nią robi? Czy Dowódca Erwin Smith też..? - Szepty ludzi prowadziły mnie przez całą drogę.
    Przekleństwo pewnie nie robi dobrego wrażenia, ale to środek stylistyczny. Więc wiesz. Uzupełnienie mówi o reakcji tłumu, nie skupia się na tym że to szepcą, a na tym, że tak zareagowali. Gdyby odsunęli się ze wstrętem, zaczęli gwizdać, tańczyć macarenę czy piec ogórki nad ogniskiem - po wypowiedzi jest kropka i uzpełenienie z wielkiej. Amen.

    Ubierałam na siebie kurtkę, gdy po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi.
    - Pardon, oni mają dzwonek czy syrenę okrętową, że słychać go wyraźnie w całym mieszkaniu?

    -To pewnie Adam - pomyślałam i spojrzałam przez wizjer. Nie pomyliłam się - był to właśnie on.
    - Myśli nie zapisuje się jak dialogów, ot ciekawostka. Na ten moment to zostawmy - przed i po myślniku jest spacja, jak amen w pacierzu, jeśli to nie łącznik (czekoladowo-waniliowe, czerwono-szary, swędząco-drapiący) to pauza jest zawsze, nawet na początku linii!
    - Zapis myśli: W sumie to nawet lubię bułki, pomyślała Lagusiak. Myśl może być zapisana kursywą, nie musi.

    i i pokierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Pięć minut później przyjechał autobus, którym pokierowaliśmy się w stronę szkoły.
    - Ręka w górę - czy tylko dla mnie to, że na przystanek AUTOBUSOWY przyjeżdża autobus, a nie limuzyna czy śmigłowiec brygady RR jest oczywiste?

    Usiadłam, jak zwykle na angielskim, w trzeciej ławce w środkowym rzędzie. Po mojej prawej, usiadł Adam. Miło mi było, gdyż zazwyczaj na angielskim siedzę sama,
    - A powtórzeń jak mrówków...

    - Dobrze klaso..- zaczęła mówić pani Malinkiewicz po przeczytaniu listy - otwieramy książki na stronie 65 i czytamy tekst.
    - To chciałam zrobić opr, że ona mówi po polsku. Potem do mnie dotarło, że nie każdy uczy się w anglojęzycznej klasie i nie każdy ma biologię i dwa inne przedmioty po angielsku...

    Do końca lekcji chłopak trzymał moją dłoń.
    Albo pisał zębami albo jedno z nich jest leworęczne. Innych możliwości nie przewiduję.

    a ja siedziałem przy biurku, dumny ze samego z siebie, że samodzielnie odrobiłem trudną pracę domową.
    Najpierw sterczy pięć minut przed blokiem, teraz cieszy się, że będąc w liceum rozwiązał zadanie. Klask, klask, klask. Cieszę się razem z tobą, Adamie.

    Nie wspomnę o odliczaniu minut, chociaż raczej to do mnie nie przemawia.

    Blok, (a może bardziej apartamentowiec?) w którym mieszkała blondynka, mieścił się całkiem niedaleko mojego bloku
    A powtórzeń jak mrówków...

    -Więc.. - Zaczęła - Opowiedz mi trochę o tym, jak to jest być YouTuberem.
    - Proszę mów dalej. Jestem tu po to żeby ci pomóc. Rozumiem, zacznij od początku, muszę zrozumieć twój punkt widzenia... Mhm? Chcesz o tym porozmawiać? Co wtedy czułeś?


    -Więc.. - Zaczęła - Opowiedz mi trochę o tym, jak to jest być YouTuberem.
    Stary Rynek, o ile mój mózg dobrze kontaktuje (nie ma co do tego pewności. Chyba pojechał na wakacje) jest nazwą własną.

    Gdzieś jeszcze jest PAŁZA zamiast PAUZY. No i Kamil to niezły sukinkot. Hanji, chodź, to odmieniec. Możesz mu wsadzić pochodnię w oko i zobaczyć czy się zregeneruje. Nie pytaj.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kamila wykreowałaś na strasznego kobieciarza i najczarniejszą postać opowiadania :D
    Szkoda, że tak ma na imię mój chłopak :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha, tak jakoś wyszło :D pozdrów go ode mnie :)

      Usuń
    2. Mówi, że ładnie nazwałaś bohatera ;D
      Ach ta skromność ;P

      Usuń
    3. Miałam przypominać, kiedy będzie kolejny rozdział, także zapraszam :)
      http://never-let-me-go-by-isa.blogspot.com/

      Usuń
  3. Rozdział naprawdę fajny nie czytałam poprzednich ale nadrobie to i w między czasie zapraszam do siebie ;) miło by było jakbyś zzostawiła coś po sobie http://diaries-written-in-blood.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń