poniedziałek, 29 czerwca 2015

Rozdział 4


'Ściany mają uszy'

*następny dzień*
Perspektywa Ali
     Był piątek, godzina 6.00. Jak zwykle, mój niezawodny budzik obudził mnie o tej godzinie. Wstałam z łóżka, wzięłam z szafy ubrania i poszłam do łazienki się umyć, nałożyć na siebie wybrane ubrania i zrobić delikatny makijaż.
     W niecałe piętnaście minut byłam gotowa.
 Poszłam do kuchni zrobić sobie śniadanie - kanapkę z szynką. Po skończonym posiłku włożyłam talerz do zmywarki i poszłam się zapakować do szkoły. 
     Była właśnie 6.30. Ubierałam na siebie kurtkę, gdy po całym mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka do drzwi. 
-To pewnie Adam - pomyślałam i spojrzałam przez wizjer. Nie pomyliłam się - był to właśnie on. Otworzyłam mu drzwi.
-Cześć - powiedział, ukazując rząd białych zębów - gotowa?
- Tak, tak - pośpiesznie powiedziałam, wchodząc do swojego pokoju - tylko wezmę plecak i możemy iść.
     W mniej niż minutę znów stałam przed chłopakiem i razem wyszliśmy z mieszkania. Na klatce schodowej zamknęłam tylko drzwi i pokierowaliśmy się na przystanek autobusowy. Pięć minut później przyjechał autobus, którym pokierowaliśmy się w stronę szkoły.
*****
     Pierwszą lekcją był angielski. Bardzo lubiłam ten przedmiot. Usiadłam pod klasą i czekałam na dzwonek. Kamil parę razy posłał mi złowrogie spojrzenie, ale się nim nie przejmowałam. 
    Niestety, była to 20-sto minutowa przerwa. Nie miałam zbytnio co robić. Nawet nie wiem kiedy, przyszła do mnie Patrycja.
-No hej - powiedziała brunetka, posyłając mi ciepły uśmiech.
-Cześć, Patrycja. - Odwzajemniłam gest.
-I jak było wczoraj w kinie z Adamem? - zaczęła ruszać śmiesznie brwiami, na co ja się zaśmiałam.
-Skąd wiesz, że byłam z nim w kinie?
-Ściany mają uszy, kochanie. - uśmiechnęła się słodko.
-Pff.. Nie no, naprawdę fajnie. Nie wiem, co mam jeszcze ci powiedzieć.
-No dobrze. A jak.. - Zrobiła pałze, rozejrzała się dookoła i zaczęła cicho mówić, wprost do mojego ucha - A jak sprawa z Kamilem? Już.. Już cię nie dręczy?
-Ehh.. Chciałabym.. - wyjęłam telefon z plecaka - patrz na to.
-Wysyła ci sms-y z pogróżkami?! - wytrzeszczyła oczy - mi się wydaję, że trzeba iść z tym na policję.
-Po pierwsze..- zaczęłam swój wywód- To by nic nie - ściszyłam głos o pół tonu i mówiłam dziewczynie na ucho - przecież jego ojciec jest tak bogaty i ma taki respekt w mieście, że policja całą tę sprawę by umorzyła, a on miałby kolejny powód, do dręczenia mnie. - Odsunęłam się od dziewczyny i mówiłam już normalnym tonem głosu - A po drugie to lepiej to zostawić. Jak odpuszczę to może mnie zostawi.
-W sumie to masz rację.
     W tym momencie zadzwonił dzwonek na lekcje. Wreszcie. Pani Malinkiewicz szybko przyszła i otworzyła nam salę. Usiadłam, jak zwykle na angielskim, w trzeciej ławce w środkowym rzędzie. Po mojej prawej, usiadł Adam. Miło mi było, gdyż zazwyczaj na angielskim siedzę sama, bo Patrycja siedzi z Kasią, a Adam z Łukaszem. Co się stało, że dzisiaj usiedli osobno?
- Dobrze klaso..- zaczęła mówić pani Malinkiewicz po przeczytaniu listy - otwieramy książki na stronie 65 i czytamy tekst.
     Grzecznie wykonałam pół polecenia nauczycielki nauczycielki, (gdyż otworzyłam tylko książkę na wyznaczonej stronie) a następnie szturchnęłam chłopaka.
-Hmm? - mruknął brunet przechylając głowę tak, bym mówiła wprost do jego ucha.
-Pokłóciłeś się z Łukaszem? - zapytałam, mówiąc prosto z mostu o co mi chodzi.
-Nie. A czemu pytasz?
-Bo z nim nie usiadłeś..
-Nie chcę, żebyś teraz była sama.. - Chwycił moją dłoń i mocno ją ścisnął.
-Mhm - mruknęłam bez przekonania i zaczęłam czytać tekst.
*******
Do końca lekcji chłopak trzymał moją dłoń. Słodkie to było. No, ale cóż.. Nic co dobre, nie trwa wiecznie. Tak, jak moja 'przyjaźń' z Sarą. Nie odzywa się do mnie i namawia wszystkich przeciwko mojej osobie.. Ale ona w tej chwili to najmniejszy problem. Martwię się bardziej , że Kamil mimo wszystko nie da mi spokoju. To, co mówiłam Patrycji na przerwie to były bardziej moje błagania. Ale teraz nie mam zamiaru się nim smucić - w końcu dzisiaj piątek! I ostatnie cztery lekcje.. Mam nadzieję, że dam sobie jakoś radę.
******
Perspektywa Adama
Najgorsze cztery lekcje: chemia, fizyka, matematyka i biologia już za mną! Teraz mogę oficjalnie powiedzieć, że mamy weekend!
     Poszedłem do szatni po kurtkę i postanowiłem poczekać na Alę.
     W sumie to długo nie czekałem - gdy założyłem kurtkę, dziewczyna stała już obok mnie.
-To idziemy? - zapytała dziewczyna uśmiechając się. Ona się tak ślicznie uśmiechała..
-Jasne. - podszedłem do drzwi w celu otworzenia ich dla blondynki.
-Dziękuję.
-Nie ma sprawy - powiedziałem. - Ej.. Mam do ciebie pytanie..
-No to słucham.
-Miałabyś czas dziś wyjść? To znaczy wiesz, nic na siłę. Jak nie chcesz, to powiedz.
-Oj weź przestań. - lekko uderzyła mnie w ramię. - Jasne, że chcę. Powiedz tylko o której. - znów się uśmiechnęła. Kochałem chwilę, gdy się uśmiechała.
- To może o 16.30, co?
-Okej.
*******
     Była 14.35. Miałem jeszcze bardzo dużo czasu, ale mimo wszystko postanowiłem, że nie będę go marnował i od razu zacznę odrabiać lekcje.
     Nie minęło więcej niż sześćdziesiąt minut, a ja siedziałem przy biurku, dumny ze samego z siebie, że samodzielnie odrobiłem trudną pracę domową.
     Przyznaję. Czasami zdarza mi się korzystać z 'gotowców', ale to tylko i wyłącznie w sytuacjach awaryjnych.
     Zostało mi 70 minut. Postanowiłem, że wezmę prysznic. I tak nie miałem co ze sobą zrobić, a prysznic nigdy nie zaszkodzi.
   ******
     Minęło kolejne trzydzieści minut mojego cennego czasu. Z prostego działania matematycznego można wywnioskować, iż zostało mi czterdzieści minut. W tym czasie muszę zjeść, wyszykować się, zaplanować, co będziemy robili i wyjść z domu. W sumie to mogę obmyślić co będziemy robić, w czasie, gdy będę szedł po Alicję.
     Zacząłem od zjedzenia obiadu - klopsików z żurawiną i młodych ziemniaczków. Następnie poszedłem do swojego pokoju w celu znalezienia czegoś, w czym mógłbym się pokazać.
     Minęło najwyżej pięć minut, a ja byłem już całkowicie wyszykowany. Kompletnie nie wiem, jak to się stało - samo układanie włosów zajmowało mi 10 minut.
     Założyłem buty i kurtkę. Nie było na co czekać. Wyszedłem.
*****
     Blok, (a może bardziej apartamentowiec?) w którym mieszkała blondynka, mieścił się całkiem niedaleko mojego bloku. Droga zajęła mi dziesięć minut, więc i tak byłem przed czasem. Mimo wszystko postanowiłem, że wystukam na domofonie odpowiednią liczbę. Po chwili usłyszałem głos dziewczyny.
-Halo?
-Cześć, Ala. To ja.
-Okej, już ci otwieram.
     Sekundę później otworzyłem drzwi i skierowałem się w stronę mieszkania numer 47.
     Zapukałem do drzwi. Nie musiałem długo czekać, aż mi ktoś otworzy. 
     Blondynka wyglądała prześlicznie! Była ubrana w to.
-Cześć - powiedziała Ala, ślicznie się uśmiechając - No nie stój tak na klatce. Wchodź.
     Pociągnęła mnie za rękaw mojej bluzy. Moim oczom ukazał się spory, aczkolwiek skromny salon w kolorze jasnej żółci. 
-Napijesz się czegoś? - zapytała, wskazując na lodówkę.
-A co masz?
-Hmm.. Sok pomarańczowy, nektar jabłkowy, woda mineralna gazowana i niegazowana.
-To ja poproszę sok pomarańczowy.
-Okej - powiedziała, wyjmując kubek z szafki, a następnie nalała do niego wybrany przeze mnie napój.
-Więc.. - Zaczęła - Opowiedz mi trochę o tym, jak to jest być YouTuberem.
-Jestem nadal tym samym człowiekiem co byłem - powiedziałem, lekko się śmiejąc.
-No, ale chyba fajnie jest tak nagrywać, co?
     Rozmowa o YT trwała około piętnastu minut. Niezbyt lubiłem rozmawiać o tym, bo zawsze było mi głupio, ale z nią można było rozmawiać o tym normalnie. Tak jak o tym, co było dzisiaj na obiad.
****
     Na początku poszedłem z dziewczyną na stary rynek. Jakoś mało było dziś osób. Usiedliśmy na jedną z ławek. Zaczęliśmy rozmowę. Dziewczyna opowiedziała mi o całej tej sytuacji z Kamilem. Zawsze wiedziałem, że on może więcej. Jego ojciec ma wszędzie układy - na policję Ala nie ma poco iść.
     W pewnym momencie, na jednej z ławek ujrzałem dwie osoby - chłopaka i dziewczynę - którzy się całowali. Normalnie, pewnie nie zwróciłbym na to uwagi, ale ta sytuacja była szczególna. To był Kamil i jakaś dziewczyna. Nie Sara.
--------------------------
Cześć, wszystkim!
Witam was w pierwszym wakacyjnym rozdziale :))
No więc cóż.. Wyrażajcie swoje opinię w komentarzach! :)
Rozdział wydaje mi się, że jest dłuższy (piszę na telefonie. Nie polecam 2\10.) 

CZYTASZ = KOMENTUJESZ! 

Nowa zasada waszego życia. Mam nadzieję, że będziecie jej przestrzegać :)
Przepraszam, że rozdział pojawił się tak późno, ale wiecie.. Zakończenie roku, wesele (^^) (tak btw. wesele też 2\10, bo była jedna osoba w moim wieku.).
A teraz możecie zostawić komentarz, zezwalam (͡° ͜ʖ ͡°) 

środa, 24 czerwca 2015

Rozdział 3


 ' Going to cinema with Alice..'

Perspektywa Adama
     Po szkole zaprosiłem Alę do kina, choć nie byłem pewny czy się zgodzi, ale ostatecznie zgodziła się. Była wtedy 16.30, więc umówiliśmy się, że przyjdę po nią o 18.00. Poprosiłem ją również, żeby wybrała jakiś film. Gdy omówiliśmy już wszystkie szczegóły, poczekałem z nią na autobus, a gdy już się podstawił, pożegnałem się z dziewczyną i zacząłem iść do domu.

******

     W domu nikogo nie było- Dominika była u koleżanki, a rodzice w pracy. Postanowiłem, że wyjmę z lodówki obiad (mama czuwa, żebym nie był głodny, gdy przyjdę ze szkoły) i odgrzeję go sobie. 
     Po zjedzeniu obiadu naczynia włożyłem do zmywarki i poszedłem do swojego pokoju odrobić lekcje. Z plecaka właśnie wyjąłem zeszyt od matematyki, i  jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, przypomniałem sobie, o jutrzejszym sprawdzianie z tego przedmiotu.
-Fuck - przekląłem cicho pod nosem i od razu spojrzałem na zegarek. 17.00 - mam jeszcze sporo czasu..
     Pouczyłem się z dwadzieścia minut, a przez kolejne dwadzieścia odrabiałem lekcje. 17.40. Mam nadzieję, że się nie spóźnię... Zostawiłem naukę na potem (jak zawsze), wziąłem z szafy moją ulubioną koszulę i poszedłem do łazienki się wyszykować, co zajęło mi pięć minut. Czy zdążę w piętnaście minut? Nałożyłem na siebie ulubione New Balance i szybkim krokiem szedłem do domu Ali, po drodze wchodząc do kwiaciarni, kupić jakieś ładne kwiatki dla szarookiej.

******
     Po dziesięciu minutach, byłem już na miejscu. Wow.. Nie myślałem, że mi się uda,a jednak..
     Zadzwoniłem domofonem pod odpowiedni numer, a po chwili usłyszałem dźwięk, który sygnalizował, że mogę już wejść, bo ktoś otworzył mi drzwi. Po dwóch minutach, byłem pod jej drzwiami i od razu, bez wahania zapukałem.
Perspektywa Ali
     O matko! Adam już jest, a ja jeszcze nie jestem gotowa! Ba, ja jestem w samym ręczniku! 
     Jednym ruchem ręki zgarnęłam obojętnie jakie ubrania i je na siebie włożyłam,a następnie podeszłam do drzwi, w celu otworzenia ich dla chłopaka.
- Cześć.. - powiedział chłopak drapiąc się po karku.- To dla ciebie. - wręczył mi bukiet stokrotek. Wcześniej już mówiłam mu, że są jedne z moich ulubionych kwiatów. Wzięłam od chłopaka kwiaty i poszłam do kuchni po wazon, nalałam do niego wody i włożyłam kwiaty. Chłopak zlustrował mnie od góry do dołu.
- Tak poza tym, to ładnie wyglądasz - powiedział z przebłyskiem uśmiechu twarzy.
     Spojrzałam na siebie. Miałam za dużą na mnie koszulkę z logiem supermena i moje fioletowe kapcie. Z tego całego zamieszania zapomniałam założyć spodni. Zrobiłam się cała czerwona i wymruczałam, że idę do pokoju się ubrać. Po pięciu minutach byłam już gotowa. Byłam ubrana w to.
- Teraz możesz mi powiedzieć, że ładnie wyglądam - powiedziałam uśmiechając się.
- Ładnie wyglądasz - powiedział, po czym zaczął się śmiać.
     Byłam już całkiem gotowa, więc wyszliśmy.
   Perspektywa Adama
     Elbląg o tej godzinie jest przepiękny. Było tak ciemno, cicho i spokojnie. I zimno również. W końcu już październik. 
- Więc jaki film na dziś dzień wybrałaś? - spytałem.
- 'Dla ciebie wszystko' - oznajmiłam
- A o czym to? - spytałem zaciekawiony
- O dziewczynie i chłopaku, którzy... - przerwałem jej
- O nie.. Znowu będzie jakieś romansidło. Nie... - nie miałem ochoty oglądać kolejnego romansu czy dramatu, ale zdałem sobie sprawę, że mogłem być zbyt... hmm.. niemiły? To chyba będzie dobre określenie. Więc, zdałem sobie sprawę, że mogłem być zbyt niemiły, tym samym mogłem ją urazić, więc szybko się zreflektowałem. - to znaczy okej, spoko. W końcu ty dziś wybierasz, nie? - podrapałem się w kark.
- Tak właśnie, Adam. JA dziś wybieram - specjalnie podkreśliłam słowo 'ja'. 
- No więc opowiadaj dalej...
******
     Przez całą drogę rozmawialiśmy o najróżniejszych rzeczach - o tym, jakiem mamy plany na ferie zimowe, o naszych ulubionych przedmiotach szkolnych, o zainteresowaniach itp.
     Film zaczął się o 19.30, a my przyszliśmy o 19.45, ale na szczęście wciąż trwały reklamy, więc nic nie przegapiliśmy. W sumie to fajny był ten film. Chociaż ja preferuję inne rodzaje filmów, ale okay..
- I jak ci się film podobał? - zapytała uśmiechnięta dziewczyna
- No nawet fajny, ale preferuję inne filmy. - powiedziałam i odwazjemniłem gest.
- Wiesz, że jutro mamy sprawdzian z matematyki - zapytała dziewczyna, po czym dodała - twojego ulubionego przedmiotu? - mówiła chichocząc
- No, ale to proste jest - rzuciłem i machnąłem ręką
- Adam, ty lepiej nie po kinach się szlajaj, tylko weź się do nauki! - zza moich pleców usłyszałem dobrze znany mi głos. Pani Kołodziejska.. Odwróciłem się twarzą w stronę nauczycieli.
- Oh, dzień dobry - a może dobry wieczór? - pani Kołodziejska! - uśmiechnąłem się niezręcznie - wybrała się pani do kina? Na co pani idzie? - zapytałem ze sztucznym uśmiechem
- A.. Na taki dobry film. I tak pewnie nie znasz - powiedziała nauczycielka - A ty lepiej wracaj do domu, bo jest już dwudziesta pierwsza. - odwróciła się i poszła w stronę sali numer '3'.
Znów zwróciłem się twarzą do Ali. Śmiała się, aż do łez.
- Z czego się śmiejesz? - zapytałem. Gdy patrzyłem na nią, sam nawet nie wiem kiedy, zacząłem się śmiać.
     Po dwóch minutach śmiania się, sam nie wiem z czego powiedziałem, że ją odprowadzę. Na początku się upierała, że nie trzeba, ale ja i tak postawiłem na swoim. 
*****
     Po jakiś dwudziestu czy trzydziestu minutach byliśmy pod domem blondynki. Powiedzieliśmy sobie tylko krótkie 'pa' i rozstaliśmy się. Zdążyłem się tylko odwrócić, a znów ujrzałem dziewczynę obok siebie.
- Zapomniałabym o czymś - powiedziała, a następnie wspięła się na palce i pocałowała mnie w policzek i znów weszła do domu. 
     Stałem zdezorientowany przez pięć minut pod jej mieszkaniem, a następnie zacząłem iść z uśmiechem do swojego domu.
---------------------------------------------------------------------------------
Cześć, wszystkim :)
Oto i jest 3-ci rozdział :D
Jak się podoba? Piszcie swoje opinie w komentarzach! 
CZYTASZ = KOMENTUJESZ!
Myślę, że wiecie, że jestem wdzięczna za każdy, powtarzam KAŻDY komentarz. Czy jest to hejt, czy pochwała, czy wytykanie błędów - cieszę się z każdego :D
Także komentujcie, proszę was ;)
Ps. Niech tradycji stanie się zadość - dziękuję każdemu kto wytyka mi moje błędy, bo dzięki temu się uczę <3
    

niedziela, 21 czerwca 2015

Rozdział 2


'Kamil i Julia'

*Miesiąc później*
W mgnieniu oka minął mi ten miesiąc. Cały mój wolny czas spędzałam z moją paczką. Tak, tak jestem już w paczce Sary. Myślałam, że dłużej to potrwa, zanim mi to zaproponuje, ale nie narzekam. Odkąd jestem ich przyjaciółką, zauważyłam, że każdy tam się jej tak podlizuje, że już nie mogę tego słuchać. 
     Ręką sięgnęłam po telefon, znajdujący się na stoliku nocnym. Próbowałam go włączyć. Na daremnie. Po prostu nie podłączyłam go w nocy do ładowarki.
- Jest ok. To tylko telefon, nic się nie dzieje. - Wzięłam telefon i ładowarkę podłączoną do gniazdka, wyjęłam ją i poszłam do salonu i tam ją podłączyłam do gniazdka,a następnie do telefonu. Telefon położyłam na szklanym stole w kształcie prostokąta. Gdy spojrzałam na zegar o mało co nie dostałam zawału. 7.30.
-Rewelacyjny dzień - powiedziałam z sarkazmem w głosie i poszłam,a raczej pobiegłam do łazienki się umyć i wyczesać. Gdy wykonałam już te czynności pozostało mi jeszcze się ubrać. Byłam ubrana w to
     Wiedziałam, że już autobus mi odjechał, więc się nawet nie miałam zamiaru śpieszyć. Poszłam do kuchni, która była połączona z salonem i wzięłam w jedną rękę szklankę z jednej z półek, a w drugą wzięłam szklany dzbanek z sokiem pomarańczowym. Położyłam obydwie rzeczy na stoliku, obok mojego telefonu. To był wielki błąd. Gdy zaczęłam nalewać cieczu do szklanki, do pokoju weszła moja mama.
- Cześć skarbie. - Powiedziała kobieta, jak zawsze z uśmiechem na twarzy. Wystraszyłam się i przekierowałam swoją rękę ze szklanki na telefon.
- Mamo nie strasz mnie, okej?- powiedziałam lekko zdenerwowana, próbując włączyć telefon.- Mamo.. Chyba mamy problem..
****
     Dzisiejszy dzień zapowiadał się nieziemsko, prawda? Ale w rzeczywistości miał być o stokroć gorszy.
     Drugą lekcją jaką mieliśmy, była matematyka.Osiadłam pod salą obok moich koleżanek i czekałam na dzwonek. Wtedy podeszła do mnie Sara.
- Hej, Ala! Masz chwilkę? - W jej głosie było coś..dziwnego. 
- No jasne.- wstałam i poszłam za nią w miejsce, w którym zawsze nasza grupa rozmawia.
- Powiedz mi, moja draga przyjaciółeczko, co to ma być?- oparła się o ścianę i pokazała mi zdjęcie z jej telefonu.
- To jest Kamil i.. Ej no właśnie. I kto? - zapytałam pełna niepokoju. Już wiedziałam, co się święci.
- I ty. - walnęłam mnie palcem wskazującym w klatkę piersiową.
- No chyba nie.- zaśmiałam się nerwowo. Możecie sobie o mnie myśleć, że jestem nie wiadomo jaką świnią, że koleguję się z nią tylko dla sławy, ale nigdy bym jej tego nie zrobiła. NIGDY - To jest ta.. no.. Julka Malinkiewicz z I b.
- Jaka Julka?! Jaka I b?!- zaczęła na mnie krzyczeć - Julka ma czarne włosy, nie jest blondynką.
- Przecież się przefarbowała.. - powiedziałam ze spokojem w głosie.
- To tak sobie wszystko uknuła - zaczęła głośno myśleć - przefarbowała się, żebym jej nie rozpoznała. Chciałaby.. 
     I odeszła. Wyjrzałam zza ściany i zobaczyłam kłócącą się Sarę z Kamilem. Dziewczyna uderzyła go w policzek i pokierowała się w stronę klasy I b. Chłopak wstał i z wściekłością wypisaną na twarzy podszedł do mnie. Złapał mnie za ramiona i przycisnął mocno do ściany.
- Co ty sobie myślałaś?! Ty mała szmato, co?! - krzyknął na mnie - jeszcze się policzymy, zobaczysz! - pogroził mi palcem i odszedł.
    Ześliznęłam się ze ściany i zaczęłam płakać.
No, ale co miałam jej powiedzieć? Okłamać ją? Wtedy pewnie też by miał do mnie pretensje, że jestem taka zła i niedobra, że tak powiedziałam. No bo w końcu kto by mnie chciał, tak? Od tego dnia, kiedy dołączyłam do ich grupy zaczął mnie męczyć psychicznie. Nawet nie wiem czemu. Gdy się go o to zapytała, odpowiedział mi, że robi to dlatego, bo mu się tak podoba i mam nikomu nie mówić, bo byśmy inaczej porozmawiali. Bałam się go. W tym momencie przyszła Patrycja. Tylko ona wiedziała o tym.
- Ej, co się stało? - powiedziała z troską w głosie i podbiegła do mnie. Próbowałam jej coś powiedzieć, ale nic nie mogłam wykrztusić.
- To przez Kamila? - Kiwnęłam głową na tak. - wiem, że to może niezbyt dobra rada, ale nie martw się nim. - Powiedziała i przytuliła się do mnie, co ja szybko odwzajemniłam.

Perspektywa Adama
     Gadałem właśnie z Łukaszem o tym, co będziemy robić w weekend, kiedy nagle przyjaciel szturchnął mnie w ramie, mówiąc mi krótkie 'patrz' na ucho.
     Zobaczyłem dwie dziewczyny, jedna ledwo chodziła, więc druga objęła ją swoim ramieniem, cała drżała i była roztrzęsiona. Druga zaś, próbowała ją uspokoić, ale raczej na darmo. Przyjrzałem się im dokładniej. 
- Ej stary. To jest Ala i Patrycja! Ja za chwilę będę. - powiedziałem i chwilę potem mnie już nie było. Szybkim krokiem podszedłem do dziewczyn.
- Patrycja, co się stało Ali? - zapytałem.
- Po prostu się wywróciłam na schodach - powiedziała szlochając. Po mimice uznałbym, że mówi prawdę, ale jej oczy mówiły 'błagam, pomóż mi!'.
- Ala zaufaj mi. Powiedz po prostu prawdę - powiedziałem z troską w głosie.
- Raz już zaufałam i teraz mam z tego same problemy - znów zaczęłam płakać. Coś poważnego musiało się stać. Nigdy nie widziałem nikogo w tej szkole w takim stanie.
------------------------------------------
No i jest 2-gi rozdział! :)
Mam nadzieję, że wam się spodobał ;)
I znów dziękuję dziewczynom, które wytykały mi błędy, bo dzięki nim (mam nadzieję) jest coraz lepiej ze stylem mojego pisania :D
 Ja tych wszystkich rzeczy nie wiem, bo ja dopiero kończę podstawówkę * hejty za 3,2,1*

piątek, 19 czerwca 2015

Rozdział 1

                                       'Jak dobrze, że Cię mam.'

-Yy.. Tak ,a co?- zapytał, drapiąc się po karku. Wiedziałam, że nie lubi mówić w szkole o yt. No, ale musiałam się spytać. Wreszcie zorientowałam się, że ciągle trzymam jego rękaw, więc go puściłam.
-Nie, nic- rzuciłam i zaczęłam iść tyłem, a po chwili odwróciłam się i szłam już normalnie. Zatrzymałam się i podwinęłam rękaw bluzy. Ujrzałam dwie bransoletki-błękitną i zieloną- z napisem 'CIURAK'. Westchnęłam i poszłam pod salę. Nie miałam najmniejszego zamiaru siedzieć sama pod klasą i czekać na dzwonek. Co to, to nie! Poszłam do grupy tych 'popularnych' i zaczęłam rozmowę.
- Cześć. Zauważyłam, że masz śliczny lakier do paznokci. Jakiej firmy, bo serio jest mega- zaczęłam rozmowę w typowy sposób. Podejdziesz do takiej i zaczniesz mówić o lakierze czy ubraniach to jest szansa, że dołączysz do jej grupy. Mi nie zależy, żeby być w jej paczce. Zakoleguję się z nią, a potem z jej koleżankami i kolegami. Pow!
Rozmawiało się z nimi całkiem przyjemnie. Rozmowa zeszła na inne tematy. Nie wiem jakim cudem, przeszliśmy do rozmowy na temat mojego byłego. Opowiedziałam im historię naszego związku, która nie jest zbyt miła. Nienawidzę o nim mówić. Nienawidzę go. 
-To wszystko, co nam przed chwilą powiedziałaś to prawda?- Zapytała z wytrzeszczonymi oczami Sara, czyli tak jakby przewodnicząca tej grupy. Czy ona serio jest taka pusta, żeby zadawać takie pytania?
- Jejku ,ale mi Cię szkoda.- Powiedziała Patrycja i mnie przytuliła. Ona z tej całej paczki jest najlepsza. Nie mówię tego dlatego, że mnie przytuliła, bo to tak wygląda. Po prostu z nią najlepiej mi się gada.
-Jak dobrze, że Cię mam..- Rzuciła Sara, łapiąc za rękę Kamila, który jest jej chłopakiem.
Wreszcie zadzwonił dzwonek. Czekałam na niego 5 minut- Sara się rozgadała. Niby się uśmiechałam, śmiałam się, ale to tylko pozory. W końcu nie bez przyczyny mówi się 'Jeśli wejdziesz między wrony, będziesz krakać tak jak one'
Przez wszystkie lekcje siedziałam z Kamilem, ponieważ jego kolega-Patryk-jest chory i dziś go w szkole go nie było. Po skończonej ostatniej lekcji poszłam do szatni i zagadałam się z Patrycją i-niestety-uciekł mi autobus, więc musiałam pokonać tę drogę na piechotę. Gdy wychodziłam z terenu szkoły nagle ktoś zaczął mnie wołać, więc się zatrzymałam i obejrzałam się za siebie. Był to Adam. W sumie to brakowało mi go. Przez sześć lekcji miałam styczność z pustymi dziewczynami (prócz Patrycji), w których towarzystwie można było gadać tylko o ubraniach, kosmetykach, chłopakach. Dość.
- Hej, Ala!- Przywitał mnie z wielkim uśmiechem chłopak.
-Hej, Adam!- Odwzajemniłam uśmiech.
-Na co czekasz? Na autobus? Nie chcę Cię zmartwić, ale już odjechał..- Zrzedła mu mina.
-Wiem.. Wiesz może gdzie jest ulica..- Wyjęłam kartkę z nazwą ulicy z kieszeni moich spodni- Mostowa 11?
-No wiem, ale to dość daleko..
-Wiesz, od stania tutaj, drogi nam nie ubędzie..
- Więc ruszajmy- powiedział, ponownie się uśmiechając. Jego uśmiech jest uzależniający, serio.
*****
Okej, przyznaję- droga była dość długa, ale warto było. Z Adamem świetnie się gada. Przy okazji trochę pozwiedzałam- chłopak zabrał mnie też na 'krótką' wycieczkę, gdzie poznałam cały (dosłownie cały) Elbląg. Co prawda przyszłam o dziewiętnastej, podczas gdy lekcje skończyłam o piętnastej. Odprowadził mnie do drzwi, podziękowałam mu za wszystko i wymieniliśmy się numerami telefonów.
------------------------------------------------------------------
No to wita was 1-szy rozdział :)
Już teraz chcę serdecznie podziękować za wszystkie komentarze pod prologiem, a szczególnie takie, w których pisaliście mi co jest źle, a co dobrze <3
Teraz piszcie co tu jest źle,a co dobrze :)
I piszcie czy chcecie długie czy krótkie rozdziały, bo ja mogę pisać i takie i takie

poniedziałek, 15 czerwca 2015

PROLOG

Obudziłam się. Nie wiedziałam, która jest godzina, więc sięgnęłam ręką telefon, który znajdował się na szafce nocnej. Była równo szósta. Wczoraj, położyłam się spać ok. dwudziestej pierwszej, ale zasnęłam po dwudziestej trzeciej. Bałam się. Strasznie się bałam nowej szkoły. Może nie tyle samego budynku, co ludzi uczęszczających do niego. Czy mnie polubią? Czy znajdę sobie przyjaciółkę/przyjaciela? Od tych myśli zaczął mnie brzuch boleć. Dawno się tak nie bałam. Ostatnio chyba w gimnazjum. Miałam ważenie, że nikt nie polubi. Co mogą sobie o mnie pomyśleć? Że wchodzi sobie taka i wszyscy mają ją kochać i wielbić? We Wrocławiu nie miałam tego problemu. Tam wszyscy mnie znali,a ja znałam wszystkich. Raczej mnie lubili. Zapraszali mnie na imprezy. Ale nie od zawsze tak było. W podstawówce byłam obiektem kpin, bo byłam gruba, brzydka i do tego dobrze się uczyłam. W gimnazjum wszystko się zmieniło.  Z cichej myszki, zrobiłam się głośno i błam wszędzie. I ludzie, którzy mnie wyzywali zrozumieli, że jestem naprawdę fajna i nawet chcieli się ze mną zaprzyjaźnić. Ale ja nie chciałam. Mam swój honor. Odłożyłam telefon na szafkę nocną, a sama poszłam się wyszykować. Byłam ubrana w to. Gdy byłam już całkiem gotowa, na zegarze wybiła godzina siódma. Szykowałam się całą godzinę. Wow. No, ale cóż. To mój pierwszy dzień w nowym miejscu. Ale to nie zmienia faktu, że za pół godziny mam autobus. Wzięłam plecak, podłączyłam słuchawki do telefonu,a następnie je założyłam i wyszłam.
*****
Na szczęście zdążyłam na autobus, ale mało brakowało, a nie byłoby mnie na pierwszej lekcji. Ale nie ważne. Mam o tyle komfortową sytuację, że przystanek znajduje się bezpośrednio przy szkole, więc po drodze się nie zgubiłam. Otworzyłam główne drzwi i zobaczyłam mnóstwo osób. Weszłam do szatni, przeznaczonej dla klasy Ie. Wyjęłam słuchawki z uszu, zdjęłam kurtkę i buty, a następnie założyłam obuwie, które wybrałam sobie, do chodzenia po szkole. Bez skrępowania, zapytałam chłopaka siedzącego naprzeciwko mnie, co teraz mamy i, w której sali. Odpowiedział mi ,że biologię i w sali 1.24. Wyszłam z szatni i pokierowałam się właśnie w to miejsce. Chyba nie zauważył, że jestem nowa. Zresztą tak, jak i reszta klasy. Myślałam, że gdy przyjdę, zacznie się seria pytań: 'jak masz na imię?', 'skąd przyjechałaś?', 'Czemu się przeprowadziłaś?', a tu nic. N I C. Wreszcie zadzwonił dzwonek, który oznajmił wszystkim uczniom, że przerwa się skończyła i zaczyna się lekcja. Weszłam jako ostatnia do klasy i podeszłam do nauczyciela, powiedzieć, że jestem nową uczennicą. Nauczyciel przedstawił mnie reszcie klasy i powiedział, bym usiadła z niejakim Adamem. Wydawało mi się to wszystko śmieszne. Powiedział, że mam usiąść z Adamem, lecz nie powiedział kto to Adam. Stałam przy tym biurku zakłopotana, aż nagle zauważyłam, iż jakiś chłopak macha do mnie ręką. Pomyślałam, że to Adam, więc usiadłam po jego lewej stronie. Nie myliłam się. Był to właśnie on. I jak się okazało, był to również chłopak, który powiedział mi, gdzie mamy lekcje. Na jego dłoni było mnóstwo bransoletek. Niestety, nie byłam wstanie przeczytać, co było na nich napisane. Skądś mi się kojarzył. I nie, nie kojarzył mi się tylko z szatni. Przez całą lekcję zastanawiałam się, skąd ja go znam. Nagle z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek. 
-Nareszcie..- Usłyszałam od kogoś po mojej prawej stronie.
Wyszłam z sali, odłożyłam plecak i postanowiłam ,że pójdę za Adamem. Musiałam się go o coś spytać.
-Adam..?- Złapałam chłopaka za rękaw bluzy i się lekko uśmiechnęłam, gdy na mnie spojrzał.
-Tak?- Zapytał. W jego głosie słychać było coś, co  nazywamy zdziwieniem. Ale... Czemu się zdziwił? Bo do niego podeszłam? Bo nie jestem jak większość 'nowych' i nie boję się do kogoś podejść? No proszę..
-Mam do Ciebie pytanie..- Powiedziałam z niepewnością. Nie byłam pewna, czy to głupio nie zabrzmi. Nie chciałam z siebie robić debilki, już pierwszego dnia..
-Słucham.- Powiedział chłopak. Patrzył na mnie, swoimi zielonymi oczami. W nich się kryło coś magicznego..
-To głupio zabrzmi, ale nie zważaj na to.-Powiedziałam, uśmiechając się nerwowo.- Czy ty.. Czy ty jesteś youtube'rem?
----------------------------------------------------------------
I tak kończy się prolog! :))
Podobało się? Mam taką nadzieję ;)
Fajnie byłoby, gdybyś zastawił/ zostawiła komentarz :)